Wiadomości WW: Jak duża jest pana pasieka?
Stefan Klimek: Jest średniej wielkości – 20 uli, czyli pni.
WWW: Wystarczająco duża, żeby nie móc jej zostawić choć na chwilę.
SK: Nie jest aż tak źle, ale faktycznie, są okresy, gdy lepiej od pasieki się nie oddalać – np. wtedy, gdy pszczoły zamierzają szukać nowego domu, czyli mamy tzw. rójkę. To jest niezwykłe zjawisko, trzeba ich pilnować!
WWW: Kiedy się zaczęła pana przygoda z pszczelarstwem?
SK: Urodziłem się w Bęble i tam spędziłem wiele lat. 25 lat temu zmarł mój dziadek, po którym w spadku dostałem kawałek ziemi w Murowni i tam zbudowałem dom. Zaczynałem od uli i sprzętu, który otrzymałem od żony zmarłego sąsiada, pszczelarza, panu ………. Nawarze. Murownia to jest bardzo dobre miejsce dla pszczół – blisko do Ojcowskiego Parku Narodowego. Pszczoły powinny zbierać pożytki w promieniu 2 – najwyżej 3 kilometrów od pasieki. Mogą oczywiście polecieć dalej, ale wówczas w trakcie lotu powrotnego skonsumują zebrany nektar i niewiele dostarczą do ula.
WWW: Czy przewozi pan pasiekę w poszukiwaniu pożytków?
SK: Nie, to nie jest prosty zabieg z wielu powodów. Choćby kwestia transportu – przeciętny ul waży 30-40 kg. Sam takiej operacji nie przeprowadzę. Niestety, pasieka stacjonarna ma tę wadę, że nie mogę wyprodukować wszystkich rodzajów miodu, poza tym na ogół dostaje miód niejednorodny. Nie ma tylu sosen w promieniu 2 km od mojej pasieki, żeby moje pszczoły mogły wyprodukować czysty miód spadziowy, zawsze coś dołożą – np. lipę. Ale nie w tym roku, jest bardzo sucho i nektar zasycha w kwiatach.
WWW: Gdybym chciał się zająć pszczelarstwem, czego będę potrzebować?
SK: Po pierwsze wiedzy. Po drugie kawałka ziemi, na której można postawić ule, a to sie wiąże z życzliwością sąsiadów. I na początek konieczna jest gotówka: trzeba kupić ule i wyposażyć je, trzeba kupić sprzęt do pobierania miodu i sprzęt ochronny dla samego siebie. A na koniec trzeba kupić pszczoły.
WWW: Sąsiedzi mogą się obawiać groźnych żądeł?
SK: Dla zdrowego człowieka użądlenie przez pszczołę nie jest przyjemne, ale nie jest groźne. Gorzej na użądleniu wychodzi pszczoła, bo ona po wbiciu żądła ginie. Jad pszczeli ma odczyn kwasowy i można go łatwo zneutralizować (okłady z octu, sody, potarcie cebulą). Użądlenia pszczół są stosowane nawet terapeutycznie (apitoksynoterapia) np. w leczeniu stawów, reumatyzmu a nawet boreliozy. Ale konieczny jest nadzór doświadczonego terapeuty, bo jad pszczeli dla osoby z alergią może okazać sie bardzo niebezpieczny. Osy nie zostawiają żądeł w ranach, mogą żądlić kilkakrotnie, a ich jad ma odczyn zasadowy.
WWW: Jeśli w ogrodzie mam drzewa i krzewy owocowe, to sąsiedztwo pszczelarza jest niezwykle pożądane!
SK: Paradoksalnie, pszczelarze lubią rośliny inwazyjne: nawłoć, niecierpki, rdestowce. Pięknie i obficie kwitną, co ważne dla pszczół – późnym latem, nawet do października. Z punktu widzenia ogrodnika to są uciążliwe chwasty – mnożą się bardzo łatwo zajmując różne siedliska i eliminując konkurencję. A rdestowiec japoński potrafi np. przebić się przez mur. Coraz popularniejszy w przydomowych ogrodach staje się „motyli krzew” czyli budleja Davida. To jest krzew o silnym wzroście, pięknych kwiatach wabiących pszczoły i motyle, ale może zdominować nasz ogród! Właściwie powinno się skracać pędy zaraz po kwitnieniu, żeby nie dopuścić do rozsiewania się nasion i wtedy wszyscy będą zadowoleni: i pszczelarze, i botanicy dbający o bioróżnorodność.
WWW: Zapraszam wszystkie pszczoły do mojego ogrodu!
SK: Rola pszczół na naszej Planecie jest trudna do przecenienia. Były tutaj równocześnie z dinozaurami – dinozaurów juz nie ma, a pszczoły nie tylko przetrwały wszystkie zawirowania klimatyczne, ale także są nadal niezwykle potrzebne – szacuje się, że ok. 35% żywności powstaje z udziałem pszczół. Pszczoły wytwarzają nie tylko miód – także wosk, kit pszczeli (czyli propolis). W ostatnim czasie coraz większą popularność zdobywa pierzga, która zawiera mnóstwo witamin, mikroelementów i innych składników odżywczych. Ale pamiętajmy – produkty pszczele mogą być groźne dla osób z alergiami.
WWW: Czy Pana pszczoły produkują dużo miodu?
SK: Zawsze za mało, mam więcej zamówień niż produktów. Tym bardziej, że dobry pszczelarz nie zabiera pszczołom 100% miodu, który wytworzą. Można je oczywiście dokarmiać, ale miód pozwala lepiej rojom przetrwać zimę. I nie ma takiej sytuacji, że trzeba pytać kolegów, czy nie mają roju do sprzedania, bo nam sie przez zimę „osypały”.
WWW: Czy w naszej gminie pszczelarstwo jest bardzo rozpowszechnione?
SK: W kole terenowym Kraków Krowodrza-Prądnik jest nas 13 pszczelarzy z terenu gminy Wielka Wieś, mamy ok. 300 uli.
WWW: Zważywszy na bliskość OPN, to chyba nie jest bardzo duża liczba?
SK: Trzeba pamiętać, że szybko zmniejsza się powierzchnia upraw i nieużytków. Nasza gmina zabudowuje się bardzo szybko i dla pszczół jest coraz mniej miejsca – pamiętamy, że optymalnym obszarem żerowania pszczół jest koło o promieniu 2 km.
WWW: Zatem, nie bójmy się pszczół w ogrodach, na wiosnę dokarmiajmy je, gdy wpadną do naszych domów i jedzmy dużo miodu! Dziękuję za bardzo interesującą rozmowę.
SK: Tak, dbajmy o pszczoły!
Ze Stefanem Klimkiem, mieszkańcem Osiedla Murownia, pszczelarzem i działaczem Wojewódzkiego Związku Pszczelarskiego rozmawiał Adam Wójcik.



