Wrzesień to w większości pasiek okres popożytkowy
Jest to okres, w którym trwają przygotowania rodzin do zimowli. Właściwe przygotowanie rodzin jesienią rzutuje na wyniki w przyszłym roku. Dlatego też okres ten uważany jest już za pierwszy etap nowego roku pszczelarskiego. W tym czasie pszczelarze dokładnie oceniają stan zdrowia pszczół, zapasy pokarmu oraz kondycję uli. Działania te mają na celu zapewnienie pszczelom optymalnych warunków do przetrwania zimy, co jest kluczowe dla ich pomyślnej wiosennej aktywności. Przygotowania obejmują również czyszczenie i dezynfekcję sprzętu oraz planowanie przyszłorocznych działań w pasiece.
Podkarmianie:
Zaraz po ułożeniu gniazda i zwężeniu wylotków aby nie dopuścić do rabunków przystępujemy do podkarmiania. Tradycyjnie używa się gęstego syropu cukrowego o stosunku cukru do wody 3:2. Woda nie musi być przegotowana, lecz powinna być pozbawiona zanieczyszczeń i bakterii, a więc pochodzić z wodociągu lub czystego źródła.
Syrop wlewamy do podkarmiaczek z których najwygodniejszymi są skrzynkowe podkarmiaczki powałkowe. Podkarmiamy dużymi dawkami syropu 3-4 litry naraz co 2 dni.
Można też stosować wygodną metodę /podpatrzoną u niemieckich pszczelarzy/ podawania cukru z zimną wodą w słoikach twist z zakrętkami w których są wywiercone liczne otwory o średnicy 2 mm. Sposób ten najłatwiej zastosować w ulach styropianowych z powałkami dostosowanymi do podkarmiaczek słoikowych.
Postępowanie tu jest następujące: do czystego słoika wsypujemy do 0.5 kg cukru i zalewamy czystą, zimną wodą. Słoik zakręcamy i ustawiamy do góry dnem na kratce – „pajączku” w powałce ula. Możemy dać naraz 2-3 słoiki. Woda, która znajduje się ponad cukrem przesiąka powoli rozpuszczając go. Najlepszy w tym wypadku jest cukier o strukturze grubokrystalicznej.
Rodzina 2-3 słoiki pobiera przez 2 dni, a więc jest to metoda nieprzydatna w wypadku bardzo spóźnionego karmienia. Można ją za to stosować latem do karmienia pobudzającego.
Osobiście stosuje tę metodę od wielu lat z powodzeniem nawet w latach występowania spadzi. Jest ona szczególnie przydatna dla pasiek położonych z dala od domu, gdzie trudno dowieźć gotowy syrop lub gotować wodę na miejscu.
Rola cukru w pszczelarstwie
W ostatnich latach cukier jest coraz częściej zastępowany przez gotowe syropy produkowane przemysłowo. Są to inwerty produkowane z cukru buraczanego oraz syropy skrobiowe wytwarzane ze zbóż. Te nowe pasze są bardzo wygodne w stosowaniu, nie wymagają żadnych czynności przygotowawczych i mniej obciążają pszczoły, gdyż praktycznie nie muszą one odparowywać z nich wody. Często też są one tańsze od cukru. Szczegółowy opis dot. tych nowych pasz jest zamieszczony w osobnym artykule na naszej stronie internetowej.
Bardzo ważne jest, aby pszczoły zgromadziły do zimowli wystarczającą ilość pokarmu. Przestrzegam pszczelarzy przed „oszczędzaniem” jesienią. Często prowadzi to do upadków rodzin zimą, lub na przedwiośniu.
Sprawdź również: Miesięczne zalecenia pasieczne na pozostałe miesiące
Jako zasadę przyjąć należy, że jesienią podajemy nie mniej niż 10 –12 kg cukru na rodzinę, przy czym 10 kg wystarczy tylko w wypadku tzw. normalnej zimy. Przy zimie długiej, lub przerywanej okresami dłuższych ociepleń ta ilość może się okazać za mała. Większe zapasy pokarmu zimowego zostaną wykorzystane wiosną, kiedy podkarmianie z wielu względów jest mniej korzystne. Są pszczelarze stosujący jeszcze większe ilości pokarmu do zimowych zapasów, lecz wydaje się to niepotrzebne, lub nawet szkodliwe, gdyż wiosną pozostały po zimie zbyt duży zapas może zostać wymieszany z pierwszym miodem wiosennym i tym sposobem zafałszować go. Kilkuletnia już praktyka w stosowaniu nowych pasz wskazuje, że należy podać rodzinom tyle kg tej paszy ile stosowaliśmy zawsze cukru, czyli np. jeśli stosowaliśmy 12 kg cukru, to dajemy 12 kg inwertu /t.j ok. 8 litrów/.
Podkarmianie powinno być zakończone do 15 września, jednakże nie zawsze jest to możliwe. W razie występowania późnych pożytków /np. spadzi/ cały proces przygotowania rodziny do zimowli przeciąga się. Nie jest to korzystne i odbija się na jakości zimowli i wiosennym rozwoju, ponieważ do zimy idą nieliczne i spracowane pszczoły. W razie spóźnionego karmienia bardziej przydatne są syropy skrobiowe lub inwerty, gdyż karmienie nimi jest szybsze i mniej obciążające dla pszczół.
W mojej pasiece staram się nie dopuszczać nigdy do takiej sytuacji. Jeśli spadź występuje długo i uporczywie, już pod koniec sierpnia, lub z początkiem września zdejmuję magazyny miodowe, a następnie zaczynam wybierać miód także z ramek gniazdowych z których czerw się wygryzł. Ramki z czerwiem i spadzią rozsuwam na boki układając dość luźno, a do środka wstawiam puste ramki. Czasem trzeba 2-3 wizyt aby wybrać większość spadzi. Jeśli jest już druga połowa września, a przybytki dzienne są poniżej 1kg, podejmuję decyzję o zakończeniu sezonu. Miód wybieram zostawiając najwyżej 3 kg spadzi na obrzeżach gniazda, układam gniazdo, całość ocieplam z boku i zaczynam karmić dużymi dawkami syropu. Pszczoły zajmują się jego przerabianiem i porzucają loty na spadź.
Przesadna chęć pszczelarza wykorzystywania spadzi „do oporu” nawet w październiku jest często zgubna dla pszczół. Wycieńczone, osłabione rodziny nie mogą już zgromadzić wystarczających zapasów zimowych i bardzo często giną w trakcie zimowli.
Coraz więcej pasiek korzysta z późnego pożytku jakim jest nawłoć. Ponieważ najczęściej jest to miód dosyć wodnisty, nie nadający się do sprzedaży, pszczelarze pozostawiają go w plastrach na zimę. W bieżącym roku zbiory nawłoci są tak duże, że mogą one w większości lub nawet w całości pokryć zapotrzebowanie zimowe rodzin.
Zwalczanie warrozy:
Podczas układania rodzin do zimowli przeprowadzamy zwalczanie warrozy jednym z dostępnych w handlu preparatów, stosując się do instrukcji załączonej do opakowania środka. Najwygodniejsze do stosowania są paski polietylenowe zawierające substancję warrozobójczą, a więc Baywarol i Biowar. Z uwagi na ceny tych leków które osiągnęły bardzo wysoki poziom większość pszczelarzy stosuje obecnie tabletki do odymiania Apiwarol. Należy wykonać jesienią /wrzesien-październik/ 2-3 zabiegi w odstępie tygodniowym.Warto pamiętać, że co kilka lat trzeba zmienić stosowany lek, aby nie dopuścić do uodpornienia się populacji varroa destructor , niestety wybór jest niewielki. Zwalczanie warrozy należy przeprowadzić jednocześnie we wszystkich pasiekach na danym terenie, aby uniknąć przenoszenia się pasożytów. Dlatego właśnie akcję zwalczania warrozy powinny koordynować koła pszczelarzy. Warto także w naszym własnym interesie zaopatrzyć w leki niezrzeszonych pszczelarzy-sąsiadów.
W ostatnich latach pisze się dużo o stosowaniu do zwalczania warrozy kwasu szczawiowego czy mrówkowego. Ogólnie trzeba stwierdzić, że zwalczanie warrozy kwasami organicznymi jest możliwe i nie powoduje skażenia wnętrza ula i produktów pasiecznych, jednak nie ma jak dotąd dobrej metody precyzyjnego dawkowania np. kwasu mrówkowego. Stężenie par kwasu zależne od temperatury może być za niskie, lub zbyt wysokie , przez co zabieg może być mało skuteczny lub szkodliwy dla pszczół. Pojawia się także coraz więcej doniesień naukowych potwierdzających znaczną szkodliwość kwasów organicznych dla pszczół, w tym nieodwracalne uszkodzenia organów wewnętrznych i przedwczesna śmierć. Trzeba również wziąć pod uwagę, że kwasy organiczne są bardzo niebezpieczne dla samego pszczelarza. Jako substancje żrące, mogą powodować oparzenia a wdychanie ich oparów może być szkodliwe dla zdrowia. Dlatego nie zalecam Kolegom Pszczelarzom używania kwasów w swoich pasiekach.
Także zwalczanie warrozy za pomocą różnych innych „domowych” leków np. ziołowych jest w mojej opinii niewystarczające i może doprowadzić do zagłady rodzin.
Podczas szkoleń i spotkań pszczelarskich często padają pytania o skuteczność działania ziół w profilaktyce i leczeniu chorób. Liczni pszczelarze stosują różnego rodzaju herbatki ziołowe, wywary, olejki i inne jeszcze substancje przeciw nosemozie i grzybicy w sobie tylko znanych proporcjach i w różnych terminach. Są przekonani, że specyfiki te są skuteczne. Inni jednak osiągają podobne efekty bez ich stosowania.
Osobiście sadzę, że stosowanie ziół itp. substancji nie jest konieczne, a może być nawet szkodliwe dla pszczół. Badań naukowych na ten temat jest niewiele, a więc trudno zalecać niesprawdzone recepty, zwłaszcza, że specyfiki te mogą przy niewłaściwym stosowaniu skażać miód.
Po zakończeniu podkarmiania i usunięciu podkarmiaczek kończymy zabiegi pasieczne tego sezonu. Po 8 tygodniach usuwamy jeszcze paski warrozobojcze, a gniazda uszczelniamy i lekko ocieplamy. Kontrolujemy wieczorami czy nie ma gdzieś cichego rabunku. Z prac magazynowych pozostaje przegląd i ostra selekcja plastrów przeznaczonych do przechowania oraz inne czynności porządkowe w pasiece i w pracowni.
Jan Ślósarz
Wszystko źle tylko paski dobre? Haha To pewnie Pan Jan ma jakiś układ z biowetem bo jeśli do leczenia nie wprowadzimy innych metod to same paski jesienią nie dadzą rady. Rodzina umiera. Wiem bo to przechodziłem. Polegałem kiedyś wyłącznie na paskach i tych polskich i niemieckich na zmianę. Nie odniosło to skutku… Leczenie paskami coś tam daje, ale szału nie ma. Kwasy w jesieni faktycznie szkodzą pszczołom bo podnoszą one poziom hydroksymetylofurfuralu(hmf) który jak wykazały badania powoduje noseme. Jednak kiedy zastosujemy kwas w maju i w sierpniu( mrówkowy 85%) to paski nawet nie będą konieczne w jesieni. Jeżeli rodzina będzie bardzo porażona to widok wyrzuconych pszczół będzie okropny. Jest także wysokie prawdopodobieństwo, że matki po takim kwasowaniu w niektórych ulach również wyparują (…) Niestety, coś za coś. Jak każdy z myślących pszczelarzy wie, że nie ma tak żeby wszystko było na plus. Zawsze są minusy. Dobra metodą jest również przerwanie czerwienią matki. Kontrowersyjny jest to sposób i pracochłonny. Nie nadaje się do zastosowania w dużych gospodarstwach pszczelich. Kolejna sprawa to zioła. Pan tu pisze że to zła opcja bo truje pszczoły… Totalne bzdury! Zioła są bardzo ważne. A herbata Sklenarae? Mieszanka 13 ziół. Dodana do syropu jesiennego działa bardzo dobrze i pszczoły chętniej go pobierają. Nie wiem dlaczego tutaj Pan Jan takie bzdury wypisuje. Potem czytają to amatorscy pszczelarze i w następstwie tyle chorób mamy…ale widocznie Pan Jan i biowet są na to gotowi, żeby sprzedawać jak najwięcej leków i robić z tego kasę na biednych pszczelarzach…